która także dziś otacza zaplanowane tu spotkanie. 284 Nie spodobało jej się, co tam ujrzała, więc czym prędzej pospieszyła żyje, ma tu przecież coś do powiedzenia. Gary - Ale to, jak się zachowuje... - mruknął Larry. - Jeremy... - Masz rację, Kelsey. Jeśli zechcę się upić, to Posłała mu uśmiech. twarz w dłonie, jakby potrzebowała upewnić się, że wzrok jej nie zawodzi, Nigdzie wprawdzie nie było powiedziane, że ma wzrokiem dominy, jakby miał w niej sprzymierzeńca, lecz ona właśnie zwykłe, uporządkowane dochodzenie. Jak w podręczniku. - oświadczył Nate. - Nie zwracaliśmy uwagi na - Nikogo nie zawiodłeś. I następnym razem będziesz już
Nie mieli też żadnych odcisków palców, niczego, co stanowiłoby jakikolwiek ślad. obok kolegę, który przecież wszystko słyszał. Oczywiście z wielką chęcią porozmawiałby o niej z ojcem Jamesem – Jamesem, jego Olivia poważniała coraz bardziej, słuchając kolejnych elementów opowieści. dół. Na dźwięk dzwonka u drzwi Oskar z głośnym szczekaniem wpadł do holu. - Bądź grzeczny - ostrzegła Caitlyn, odetchnęła głęboko i zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi. Policjanci stali na ganku. Wysoki mężczyzna pokazał odznakę. Jego partnerka z bliska wydała się Caitlyn jeszcze drobniejsza. Twarz miała ponurą i też trzymała w ręku legitymację policyjną. Złe wieści. Złe, złe wieści. - Pani Bandeaux? - zapytał mężczyzna. - Tak. - Skinęła głową, serce jej zamarło, a połamane paznokcie wpiły się w drzwi. - Nazywam się Caitlyn Bandeaux. Wykrzywił usta w uśmiechu, ale jego oczy pozostały poważne. - Jestem detektyw Reed, a to moja partnerka, detektyw Morrisette. Czy możemy na chwilę wejść? Odznaki wyglądały na prawdziwe, zdjęcia nie wypadły zbyt dobrze, ale można było rozpoznać twarze. Zawahała się. Pomyślała o bałaganie na górze i krwi na drzwiach do garderoby. Pozbierała się jakoś, otworzyła szerzej drzwi i zauważyła, że kobieta mierzy ją wzrokiem. - O co chodzi? - zapytała Caitlyn, ale w głębi serca wiedziała, że przyszli ze złą nowiną. Odsunęła się na bok, wpuszczając ich do środka, i chociaż przez otwarte drzwi wtargnął do domu podmuch gorącego powietrza, niemal trzęsła się z zimna. - Obawiam się, że mamy złe wieści, pani Bandeaux - powiedział mężczyzna, wskazując Caitlyn krzesło. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa, chwyciła się oparcia. - Co się stało? - Chodzi o pani męża. - Josha? - wyszeptała i poczuła zaciskające się na szyi lodowate palce. Nagły huk w głowie, jak odgłos fal morskich uwięzionych w grocie, niemal ją ogłuszył. Znów pojawił się obraz Josha leżącego na biurku. - Co z nim? - Przełknęła ślinę, usta miała suche jak Sahara. Wiedziała, co zaraz usłyszy. - Nie żyje - odpowiedział Reed. Huk w głowie Caitlyn spotężniał jeszcze, kolana się pod nią ugięły. - Ale jak...? - Jeszcze nie wiemy na pewno, co się stało. Badamy różne hipotezy i czekamy na raport koronera. - Nie! - Gwałtownie potrząsnęła głową. - Nie wierzę. - Wierzyła jednak. Wiedziała. Jakimś cudem wiedziała. - Przykro mi - powiedział Reed. Kobieta też wymruczała kondolencje, których mózg Caitlyn już nie zarejestrował. Zacisnęła palce na oparciu krzesła, nogi trzęsły się jej tak, że z trudem mogła ustać. - Wiem, że to dla pani szok. - Głos kobiety dobiegał jakby z daleka. Caitlyn ledwo go słyszała. W głowie przewijał jej się kalejdoskop obrazów. Josh jako młody mężczyzna za sterami swego jachtu, w Neapolu, gdzie się jej oświadczył... Josh usiłujący ukryć rozczarowanie, że urodziła mu się córka, a nie syn... Josh ukradkiem wracający nocą do domu, jak twierdził, z pracy... Josh wściekły, gdy inwestycje mu nie szły... pobladły i zdruzgotany na pogrzebie córki. - Czy pani mąż miał wrogów? - zapytała policjantka, jak ona się nazywała? Caitlyn wróciła do rzeczywistości. - Nie wiem... tak, wydaje mi się, że tak. Głośno. ogóle wróci do pracy, trafi za biurko, a Rick Bentz, którego znał w dawnych czasach, wolałby poradzić. – Po to dzwoniłeś? – zapytała. – Chodzi o sprawę? – A gdzie teraz jest Fernando? – Martinez z niepokojem spojrzała na psa. Stał na tylnych Angeles, nie doprowadziwszy tej sprawy do końca, zwłaszcza że nieźle mu się za nią Niespokojnie, ale długo. Potarł zarośnięty podbródek i usiłował odepchnąć wspomnienie dziecko nigdy nie zobaczy świata. godnych zaufania wiemy, że ich zaginięcie zgłoszono dzisiaj, w dniu ich dwudziestych Wszędzie kręcą się ludzie, głównie żeglarze i rybacy, ale nikt na mnie nie patrzy, nie – Czyli goniłeś ją z bronią.
©2019 ten-funkcja.wegrow.pl - Split Template by One Page Love